Odwiedzin 37881309
Dziś 1811
Poniedziałek 20 maja 2024

 
 

Widoczność bez której przegramy walkę o pamięć

 
 

 
2010.06.18
 


Grzegorz Klaman (pierwszy z lewej). Subiektywna Linia Autobusowa, 2009. Fot. Michał Szlaga

Widoczność bez której przegramy walkę o pamięć –
rozmowa z Grzegorzem Klamanem

Wywiad jest częścią katalogu projektu „Crushing in”.

Instalację "Crushing in - warsztat Lecha Wałęsy" można było od 16 czerwca do 19 września 2010 r. oglądać w Muzeum Noblowskim w Sztokholmie:

Szczegółowa informacja w Kalendarzu Imprez


KatarzynaTubylewicz: Uważasz, że sztuka nie powinna być neutralna, że musi angażować się w życie społeczne. Czym tak naprawdę jest, tak często w Polsce dyskutowana sztuka krytyczna, której Ty sam jesteś jednym z ważniejszych reprezentantów?

Grzegorz Klaman: Sztuka krytyczna jest sumą działań, które z jednej strony przypominają ogólnie przyjęte formy artystyczne, jak video-art, instalacje czy rzeźby i bez problemu zostaną rozpoznane przez osobę nieprzygotowaną jako dzieło sztuki, a z drugiej strony to cała seria akcji, działań, praktyk, które trudno sklasyfikować. Może to być organizacja projektów artystycznych, albo tworzenie miejsc, w których dzieje się coś ważnego. Za każdym razem chodzi o konfrontację z rzeczywistością, o podejście z dużą dozą krytycyzmu do zastanej rzeczywistości. Można w ten sposób wyrażać protest względem zastanych struktury czy działania instytucji, komentować pewne praktyki w życiu społecznym, zadawać pytania o wolność słowa, czy o granice sztuki współczesnej.

Czy sztuka rzeczywiście ma siłę zmieniania rzeczywistości?

Myślę, że tak. Absolutnie. Bez niej nie byłoby w Gdańsku takich niezależnych miejsc, jak Galeria Wyspa czy Łaźnia, a teraz Instytutu Sztuki Wyspa czy kooperatyw artystów Modelarnia w Gdańsku. W Łodzi nie byłoby Muzeum Artystów lub Łodzi Kaliskiej. Nie byłoby też w Polsce kina niezależnego, wielu wydawnictw.


Subiektywna Linia Autobusowa, 2009. Fot. Michał Szlaga

Dlaczego nurt sztuki krytycznej jest tak silny i ważny w Polsce?

Polska ma swoiste doświadczenia polityczne i społeczne, jednym z nich był na pewno komunizm i to, co się działo, w trakcie jego trwania. Środowisko, z którego się wywodzę wygenerowało alternatywny nurt, który nazwać można „artystycznym nurtem oporu”, w prywatnych domach, magazynach i fabrykach powstawały sieci galerii niezależnych. Podziemny obieg sztuki. Później przyszła trauma stanu wojennego i kolejna próba wydobycia się z tego stanu depresji i zamknięcia. Miały miejsce różne działania spontaniczne i emocjonalne, ale były też przykłady na taki sposób działania i myślenia, który wymagał samoorganizowania się. Polska historia, polskie doświadczenie komunizmu, a potem Solidarności miały znaczenie przełomowe. Po nich przyszedł czas na zmierzenie się z wyzwaniem wolności, z tym, że teraz mamy demokrację i sami musimy coś z tym faktem zrobić.

Część artystów mojego pokolenia dostrzegło to i podjęło działania, które mieszczą się w pojęciu sztuki krytycznej, choć nie były to działania na wielką skalę.

Czy artysta krytyczny to człowiek, który broni jakichś wartości? A jeśli tak, to jakich?

Podstawowych, takich jak transparentność procedur demokratycznych, reprezentatywność różnych grup, wolność wypowiedzi artystycznej, walka z cenzurą, która nadal potrafi się pojawiać, co jest związane z długą polską tradycją, także tą katolicką i konserwatywną albo narodową. Dodam, że nie mieliśmy praktycznie w Polsce wpływowej, silnej awangardy, mieliśmy za to etos romantycznych i postromantycznych bohaterów. To oni formowali takie pojęcia jak zaangażowanie, poprawność postaw obywatelskich lub patriotycznych i limitowali dozwolone pola transgresji artystycznej.


Subiektywna Linia Autobusowa, 2009. Fot. Michał Szlaga

Bardzo często w swoich projektach artystycznych nawiązujesz do tematu Solidarności. Kierowany przez Ciebie Instytut Sztuki Wyspa znajduje się na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej, w miejscu uznawanym dziś za kolebkę Solidarności. Jaka jest Twoja subiektywna pamięć związana z tym ruchem?

Jako młody człowiek założyłem z przyjaciółmi z liceum Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego, wydawaliśmy tzw. bibułę, czyli zakazane książki. Wydawnictwo znajdowało się w moim mieszkaniu w Nowym Targu, nic groźnego, wydawaliśmy to, co teraz jest dostępne w księgarniach, a kiedyś było nielegalne. Ktoś doniósł na SB i mój przyjaciel Marek Kozielski dostał za to trzy lata więzienia, odsiedział dwa jako więzień polityczny. Potem już były rożne akcje uliczne w czasie stanu wojennego, działania w przestrzeni publicznej w Gdańsku. Nie zgadzałem się na polską rzeczywistość polityczną epoki komunizmu, ale nie byłem częścią środowiska opozycyjnego czy solidarnościowego. To zresztą nie było powszechne wśród polskich artystów.

Dlaczego?!

Chyba wynikało to z braku tradycji awangardowych, o których już wspomniałem.
Opozycja w kulturze to było czytanie poezji Miłosza w kościołach. Z perspektywy czasu można nawet powiedzieć, że w sztukach wizualnych Solidarność nie zainspirowała wartościowej jakości, ani nowego języka. Artyści robili swoje, a opozycjoniści swoje. To duży problem, trudno jest dziś znaleźć kilkanaście dzieł współczesnych polskich artystów wizualnych, z lat 80- tych XX w., którzy zajmowaliby się tematem Solidarności. To jakieś zaniechanie, pęknięcie, które trwa do dzisiaj, stąd się biorą moje działania związane z pamięcią, koniecznością mówienia o sprawach istotnych i zapomnianych. Z obserwacji rzeczywistość wynikają działania wypełniające historyczno-kulturowe luki.


Warsztat Lecha Wałęsy. Fot. Grzegorz Klaman

Rozumiem, że to stąd bierze się Twoje zainteresowanie Wałęsą i potrzeba analizy jego postaci i dzieła poprzez sztukę. Czy sam Lech Wałęsa interesuje Cię jako robotnik, który stał się liderem Solidarności, noblistą i prezydentem, czy może bardziej interesuje Cię historia Wałęsy, jako opowieść o charyzmatycznym liderze opozycji, który dotknąwszy władzy stał się kimś innym. Która z tych historii jest dla Ciebie ważniejsza?

Myślę, że obie. Początkowy aspekt przywódcy robotniczego i koleje losu, które rzuciły go na bardzo trudną drogę życia polityka, prezydenta no i trudność przełożenia na demokratyczne standardy części idealistycznych założeń. To się mogło przydarzyć każdemu przywódcy. Ważne jest postrzeganie Wałęsy z większego dystansu, w większej perspektywie i innym kontekście. Koncentrowanie się na drobiazgach, na detalach nie pozwala nam go widzieć w syntezie. Do mnie przemawia to, co wydarzyło się w stoczni i to, co potem spowodowała cała solidarnościowa rewolucja. Wady charakteru Wałęsy nie powinny przesłaniać jego dzieła. Bo czy ważniejsze jest to, co zrobił, pomimo swoich wad, czy też wady są tak wielkie, że nie da się w nim widzieć pozytywnego bohatera? Oczywiście nie rozstrzygam tych kwestii, chcę je tylko wprowadzić w krwioobieg kultury. Jako pytania.

Mamy w Polsce tendencję do obalania narodowych mitów i bardzo ostrej krytyki narodowych ikon, takich jak Wałęsa. Czy jest w tym coś pozytywnego?

Ma to wartość, ale nie należy wylewać dziecka z kąpielą. Zdarza się, że kompletnie „kasujemy” wydarzenie lub człowieka, że przeważa totalna negacja. Moje działania nie są ani atakiem na Wałęsę, ani stawianiem mu pomnika. Chciałbym tylko przypomnieć, a może nawet uruchomić jego obecność w obszarze, w którym on nie zdążył się nigdy znaleźć. Bohaterem dla Polaków jest Jan Paweł II, ale Wałęsa już nie w ten sposób. A przecież nie możemy być krajem jednego bohatera. Mam wrażenie, że ogromne wydarzenia w najnowszej polskiej historii, powstanie Solidarności, demokratyczna rewolucja są dziś jakoś niedowartościowane.

Warto byłoby spojrzeć na nie trochę inaczej, znaleźć obszar, w którym możemy się zmierzyć z przeszłością, wypełnić ją wielogłosem, stworzyć przestrzeń ekspresji i kreatywności, w której pojawiają się ważne wątki z codziennej rzeczywistości. Nie tylko uchwały sejmu i wypowiedzi polityków powinny tę rzeczywistość kreować.


Otwarcie Warsztatu Lecha Wałęsy, 2010. Fot. Aneta Szyłak

To jaką historię opowiada warsztat Wałęsy?

Warsztat zostaje „przeniesiony” z codziennego, zwykłego, surowego świata stoczni i wbity w mury Muzeum Noblowskiego, które istnieje po to, by podkreślać niezwykłe ludzkie zasługi, dowartościowywać ich wysiłki. Warsztat wbija się w ten gruby mur, żeby przypomnieć po trzydziestu latach od powstania Solidarności, kontekst tego, co wydarzyło się najpierw w Gdańsku, a potem w całej Europie. Wałęsa latami stał i pracował przy tym stole zanim stanął na barykadzie. Ten stół to jak świadek jego robotniczej tożsamości.

Ale Ty często podkreślasz, że cenisz działanie na peryferiach, w tzw. gorszych miejscach. Projekt w Muzeum Noblowskim jest więc także zaprzeczeniem Twojej normalnej drogi artystycznej.

Ależ nie. Ten projekt tyczy się tak naprawdę tego, co jest zapuszczone, zapomniane i zrujnowane. Warsztat Wałęsy stoi od kilkunastu lat w stoczni, która znajduje się na granicy przetrwania. Po tylu latach od upadku komunizmu ciągle jeszcze nie mamy w Polsce Muzeum Solidarności. Jeśli przyjdziesz do dawnej stoczni, to poza pomnikiem przy bramie nie zobaczysz nic, co przypominałoby o tym, co tu się wydarzyło, że to tu, w Gdańsku zaczęła się rewolucja w Europie, że nie rozpoczęła się ileś kilometrów dalej w Berlinie, tylko tutaj. Chodzi o widoczność, bez której przegramy, a właściwie może już przegraliśmy walkę o pamięć. Jest wielu młodych ludzi w Polsce, którzy zapytani o Solidarność, nie potrafią zbyt wiele powiedzieć. Świadomość, że upadek komunizmu symbolizuje mur berliński, będzie się umacniać, pamięć o stoczni zanikać. Stąd wzięły się moje pomysły, na takie projekty jak realizowana w Gdańsku „Subiektywna linia autobusowa”, czy przeniesiony do Sztokholmu Warsztat Wałęsy.

Rozmawiała Katarzyna Tubylewicz
(Dyrektor Instytutu Polskiego w Sztokholmie)
 

PoloniaInfo (2010.06.18)



 






Praca dla stolarzy (Goleniòw)
Pracownik återvinningscentral (Sztokholm)
Firma sprzatajaca - Cleanflat (Sztokholm i okolice)
Work on construction (Stockholm)
Praca dla Ogolnobudowlanca (malmö)
Sprzatanie Sztokholm (Älvsjö)
Sprzątanie (Kristianstad)
Praca przy sprzątaniu (Helsingborg/Klippan)
Więcej





Zakładnicy Nocnego Duathlonu na pokładzie Ryanair.
Agnes na szwedzkiej ziemi
8 najładniejszych miejsc z drzewami wiśniowymi w Sztokholmie.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Wielkanocna wyprawa do wschodniej Albanii.
Agnes na szwedzkiej ziemi
Firma Sprzątająca
Polka w Szwecji
Moja historia cz.5
Polka w Szwecji
Przygoda z malowaniem
Polka w Szwecji
Nowe szwedzkie słowa 2023 - nyord
Szwecjoblog - blog o Szwecji


Odwiedza nas 23 gości
oraz 2 użytkowników.


Szwedzki „wstyd przed lataniem” napędza renesans podróży koleją
Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś
Migracja przemebluje Szwecję. Rosną notowania skrajnej prawicy
Szwedka, która wybrała Szczecin - Zaczęłam odczuwać, że to już nie jest mój kraj
Emigracja dała mi siłę i niezależność myślenia










© Copyright 2000-2024 PoloniaInfoNa górę strony